Prezentacja esemesów swojej córki na oczach całego świata przypomina mi zdjęcie jej majtek i pokazania tego całemu światu. Jest to przykład jak bardzo polityk może zeszmacić siebie i swoją rodzinę w pogoni za korytem i ze strachu przed utratą władzy.
"Zatroskany szef rządu wyciągnął telefon komórkowy i zaczął czytać: „To pokłosie ostatnich pięciu dni – żona wybrała trzy najbardziej cenzuralne adresowane do mojej córki. >>Twoje bękarty zdechną, a Ty zostaniesz zabita, rozszarpana na strzępy. Jesteście parszywym pomiotem smoleńskiego mordercy<<, >>Przekaż ryżemu kundlowi, że zostanie zabity za mord smoleński. Ty bezrobotna dziwko będziesz zabita<<, >>Chciałbym spytać, czy już wiesz, gdzie będziesz próbowała się ukryć, bo chyba świadoma jesteś, że jak kundlowi zdejmiemy ochronę, to nie przeżyjesz!<< - czytał zirytowany premier.
Dodajmy - czyta bez żenady. Zamiast - jeśli już koniecznie chciał - wspomnieć o bliżej niesprecyzowanych, wulgarnych komentarzach, Tusk wyczytuje jeden po drugim. Obniża standardy - to raz. A przy tym trzeba jasno powiedzieć: to kampanijny cios poniżej pasa, obliczony na zysk współczucia w oczach opinii publicznej. Tusk zupełnie świadomie przeczytał wiadomości o treści, jaką dostaje niemal każda osoba publiczna. Wulgarne maile i komentarze, mniej lub bardziej ukryte groźby dostają wszyscy „znani”: od częściej pojawiających się w mediach dziennikarzy, przez polityków, na gwiazdach showbiznesu kończąc. Tutaj nie ma granicy: obiektem hejtu są i przedstawiciele rządu, i prezydenta, i opozycji. I prawicy, i lewicy. Co z tego wynika poza ewentualnym żalem nad dużymi pokładami nienawiści wśród obywateli? Nic. Dokładnie nic."
Komentarze